poniedziałek, 7 października 2013

Blef z kamerami

Obniżanie się cen urządzeń przeznaczonego do monitoringu wizyjnego sprawia, że staję się on coraz bardziej popularny. Niemniej i tak instalowanie sprzętu wiąże się z kosztami, a te jak wiadomo, każdy chce ograniczać. Czy opłaca się oszczędzanie na sprzęcie?
Znalazło by się kilka argumentów przemawiających za tym, że wprowadzenie rozwiązań pozorowanych przyniesie efekty.

Pierwszym z nich jest fakt widoczności kamery na ścianie budynku, w obiekcie handlowym, który potrafi zniechęcić potencjalnego złoczyńcę do wtargnięcia na teren, zniszczenia elewacji, dokonania kradzieży. Jeśli jest to budynek mieszkalny warto mimo wszystko zaopatrzyć się w instalację alarmową na wypadek fizycznej ingerencji i próby okradzenia mieszkania.

Stosowanie luster też ma swoje dobre strony. Powszechna jest wiedza o tym, że jest coś takiego jak lustro weneckie. I potencjalny złodziej widząc lustro, nie wie, co kryje się z jego drugiej strony, ani w którym miejscu się znajduje, jak ma to miejsce w przypadku kamery szynowej.

Kolejnym jest relatywnie wysoki koszt montażu urządzeń wynikający z uwarunkowań infrastrukturalnych, np. konieczność wymiany rejestratora na nowy, by obsłużył większą liczbę kamer, konieczność wykonania większego kalibru prac budowlanych związanych z podłączaniem urządzeń.

Innym uzasadnieniem czynienia oszczędności jest uzupełnienie pełnosprawnej instalacji monitoringu wizyjnego o dodatkowe urządzenia widoczne, tak by potęgować wrażenie zabezpieczenia obiektu. W realnych sytuacjach, to rozwiązanie jawi się jako najbardziej optymalne – zaspokojona jest potrzeba związana z działaniem monitoringu, a jednocześnie otoczenie otrzymuje informację, że obiekt jest bardzo solidnie zaopatrzony w systemy bezpieczeństwa. Tego typu rozwiązania stosowane są w dużych obiektach, np. sklepach wielkopowierzchniowych, parkingach.

Same atrapy kamer występują w różnych stopniach podobieństwa do prawdziwych urządzeń i w różny sposób imitują ich działanie, np. ruszają się, gdy czujnik ruchu wykryje czyjąś obecność, włączają diody (choć tu mimo ofert atrap z diodami dominuje pogląd, żeby nie stosować takiego gadżetu, bo najszybciej zdradza to, że ma się do czynienia z atrapą).

Warto zwrócić uwagę na to, by fakt instalacji atrap był objęty całkowitą tajemnicą, a krąg poinformowanych był ograniczony do wąskiej grupy osób obsługujących system. Nie zawsze da się to jednak osiągną, np. gdy atrapy instaluje wspólnota mieszkańców - ktoś czasem może się wygadać. Trzeba się też liczyć z tym, że np. zawiedziony pracownik zdradzi tajemnicę firmy, dlatego oszczędności w kamery muszą być poparte również innymi systemami zabezpieczenia.

Instalowanie jedynie atrap jest półśrodkiem zaradczym przy poczuciu zagrożenia, może być też środkiem tymczasowym, gdy trzeba szybko zadziałać, a nie ma czasu lub pieniędzy na zbudowanie pełnego systemu. Czy w tym przypadku świadomość niedoskonałości rozwiązania nie będzie spędzała snu z powiek to już inna kwestia.