piątek, 10 stycznia 2014

Kto powinien projektować systemy technicznej ochrony mienia w nowym budynku firmowym = meandry projektowania..

  Zwykle jest tak, że projekt systemu zabezpieczeń elektronicznych jest częścią projektu instalacji niskoprądowych, a tym samym - częścią projektu budowlanego. Biuro projektowe zatrudnia jednego inżyniera od niskich prądów, a ten - najczęściej sam nie mając nic wspólnego z branżą zabezpieczeń elektronicznych - posługuje się znajomościami z czasów studenckich. Lub - znajomościami zawartymi przy okazji realizowania innego projektu. Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku - korzysta z rozwiązań przygotowanych przez jednego z producentów rozwiązań systemowych, istniejących na rynku.
  Wszystko to zmierza do ograniczenia kosztów biura projektowego i generalnego wykonawcy. Z ich punktu widzenia jest logiczne i uzasadnione. Ale zdecydowanie negatywnie odbija się w ostateczności na kieszeni inwestora.
Dlaczego?
  1. Bo dostaje projekt w żaden sposób niepowiązany z realnymi zagrożeniami jego obiektu ( analizy zagrożeń nie robi większość biur projektowych, większość z nich też nie zleca wykonania takich analiz projektantom systemów technicznej ochrony mienia) i dość luźno powiązany z jego wymogami funkcjonalności.
  2. Bo oferta siłą rzeczy opiera się na rozwiązaniach systemowych, które zwykle są znacznie droższe w zakupie i późniejszej eksploatacji, niż rozwiązania pozasystemowe. Rozwiązania systemowe mają uzasadnienie tylko w takich obiektach, w których chodzi o bardzo wysoki poziom bezpieczęństwa. Takich obiektów jest niewiele. Jest rzeczą absurdulną, kiedy właściciel przyszłej drukarni dostaje projekt zabezpieczeń konkurujący zaawansowaniem z siedzibą wywiadu lub skarbca NBP, a sortownia i magazyn owoców - system telewizji zdolny do rozpoznawania piegów na twarzy niesfornych kibiców piłkarskich. Czyli przerost formy nad treścią, za który trzeba słono zapłacić przy realizacji. I po raz drugi słono płacić przy konserwacjach, przeglądach i naprawach, bo te zwykle mogą być czynione tylko przez autoryzowany serwis ( nikt inny nie posiada dostępu do części, nikt inny nie posiada specjalistycznego oprogramowanai diagnostycznego), i tylko w oparciu o systemowe części zamienne.
Kto powinien zatem robić taki projekt?
  Firma stricte instalacyjna. Firma, która ma dobre i różnorodne referencje, istniejąca na rynku przynajmniej kilka lat.
  Zapytanie można złożyć 2 lub trzem takim firmom. Każdej z nich będzie zależało na temacie, a mając świadomość, że nie jest jedyną poproszoną o ofertę - z pewnością nie będą przesadzały z kosztownymi rozwiązaniami. Proces wyłaniania oferenta powinien być etapowy. To znaczy taki, w którym inwestor będzie w stanie na kolejnych etapach standaryzować swoje wymagania ( bazując na wiedzy wynikającej z otrzymanych ofert i ..towarzyszących im wyjaśnienień ), a firmy instalacyjne - na kolejnych etapach przedstawiać uzasadnienie swoich rozwiązań i ich funkcjonalność. Tych etapów nie musi być więcej niż 3, i nie musi to trwać w nieskończoność. Efekt końcowy - zamiast oferty na wykonanie projektu opartego o rozwiązania systemowe - taniej i szybkiej, ale opiewającej np na ok 1,5 mln zł, inwestor otrzyma ofertę na 800 tys zł , tylko o miesiąc później!!! Taki algorytm postępowania wcale nie musi skończyć się rozwiązaniami tanimi lub bardzo prostymi technologicznie. Różnice – nawet jeżeli nie są aż tak duże, to jednak w każdym wypadku zdecydowanie rekompensują wszelkie niewygody wynikające z dłuższego procesu wypracowanai projektu.